Pierwsze pojechaliśmy na miejsce obserwacji w Rzykach, gdzie odbiliśmy się od zaśnieżonego podjazdu.
Następnie zapadła decyzja żeby spróbować Kocierz, ale tam znów zastaliśmy chmurę "nieiwadomoczego" z kominów ośrodka która skutecznie uniemożliwiała oglądanie
Kolejna decyzja - Ścieszków, podjazd był do osady Łysina naprawdę przyzwoity, ostatni kawałek był walką o przetrwanie ale dzielnie wydrapaliśmy się na szczyt do ostatnich domów ( dalej przez ponad metrowe zaspy już nie bardzo nawet na nogach nie dało przedostać )
Rozstawiliśmy sprzęt ... tu kolejny dramat ....okazało się że teleskop jest uszkodzony, koniec tuby ubity a pierścień pęknięty, kolimacja oczywiście rozjechana w kosmos, następnie szybko się okazało że w połowie kolimowania padła bateria w kolimatorku , na dodatek nie wzięliśmy narzędzi i kręciliśmy śrubkami czym się dało.
Całość pomimo trudności zakończyła się sukcesem, koło godziny 1:00 tuba była już gotowa.
Warunki do obserwacji były dobre, w wyciągu wylądował LVW 13 i odrazu spojrzeliśmy na zachodzącego oriona widok jak zwykle piękny , trapez pomimo niskiego położenia wyraźnei rozdzielony.
Następnie na widelec poszedł Lew - chyba wyhaczyliśmy w nim wszystkie galaktyki do 11 mag. Widoczne ładnie niektóre nawet z wyraźnie odróżniającym się jądrem, następnie skierowaliśmy teleskop na będąca prawie w zenicie wielką niedźwiedzicę. Tam równeż na szybko wyłapaliśmy praktycznie wszystko co jaśniejsze ale największe wrażenie zrobił na mnie M108 i M79 (surfboard i sowa ) widoczne w jednym polu jak M81 i M82

Na chwilę zatrzymaliśmy się na Chi-Chotach gdzie obraz gwiazdek ( i tu nie ma ani grama przesady ) był jak z refraktora !
Ogólnie tej nocy zobaczyliśmy naprawdę sporo, Orion pomimo problemów dał obrazy jak 8" teleskop. w M51 z łatwością widzieliśmy ramiona spiralne !
Na tym koło 2:30 zakończyliśmy obserwacje zwane Astro-Dramatem
