Obserwacje z nocy 25/26-12-2017
: 26 gru 2017, 13:30
To był fatalny miesiąc obserwacyjny na południu. Po za krótkim epizodem w dniu 13-tego grudnia gdy udało się wybrać na Geminidy to okropna aura panowała nieprzerwanie. Mieliśmy 3 tygodnie szans obserwacyjnych zgodnie z kalendarzem, jednak nasza planeta miała inne plany i skutecznie forsowała pochmurny klimat. Okres wolnych dni pod koniec grudnia też nie zapowiadał się najlepiej. Prognozy długoterminowe z połowy miesiąca pokazywały, że będzie szansa na wypogodzenia w ciągu najbliższych kilku dni jednak aura zweryfikowała skutecznie te plany. Już się poddałem i w okolicach 20-tego przestałem intensywnie sprawdzać pogodę, a dni płynęły jeden za drugim. 24-tego grudnia zadzwonił Krzysiek pytając, czy wyruszamy 25-tego na obserwacje. Byłem zaskoczony bo przed oczami miałem wieczną ścianę chmur z Meteo i pomyślałem, że mają być delikatne przejaśnienia, ale bez jakiejś wyraźnej poprawy. Jakież było moje zaskoczenia, gdy ujrzałem zupełnie bezchmurne prognozy. Następnie szybkie sprawdzenie jak długo Księżyc będzie przeszkadzał (do około 23.07) i bez wahania podejmujemy decyzję, którą w skrócie można opisać jako „kierunek Ścieszków Groń”. Pomyślałem, że w końcu grudniowa pogoda dopisała i zemścimy się za wcześniejsze fatalne dni. Zatem należało zacząć działać. Szybki wpis na forum, że wyruszamy i wtedy nadeszła refleksja jak sugerował chyba kiedyś Marcin, że jak się umawiamy z wyprzedzeniem to pogoda się psuje… Kolejne analiza prognozy na różnych portalach, ale wszędzie w uparty sposób forsują bezchmurną noc i to w trakcie wolnych dni, czyżby pomyłka i przez ten okres błogiego letargu nikt nie panował nad portalami delektując się czasem wolnym… Godziny mijały, minęła też noc, a kolejny dzień przyniósł potwierdzenie tego co miało nastąpić czyli beeezchmuuurna noc w środku dni wolnych . To jak spełnienie marzeń każdego astro amatora. Zastanawiam się co mogłoby być lepsze i chyba tylko kometa co najmniej -5mag, deszcz meteorów z ZHR 1 miliona lub wybuch Betelgezy Wspomniane trzy opcje nie dopisały więc cieszyliśmy się udanymi obserwacjami . Krzysiek z Grześkiem dotarli na miejscu już około 18-tej, żeby powalczyć z Księżycem swym częściowo ATM-owym Meade SCT 10. Następnie dotarł Marcin z GSO 8, a ja z żoną i 8-calowym R2D2 dopiero około 22-giej. Księżyc pomimo naszych usilnych próśb pozostał nieugięty w kwestii szybszego schowania się za horyzont i trwał na straży do godziny 23-ciej tak jak zaplanował 4,5 miliarda lat wcześniej na ten właśnie dzień. Strategia godna mistrza . W trakcie jego panowania na nieboskłonie poświęciliśmy mu trochę uwagi, żeby zobaczyć jak się „gotuje” w atmosferze. To był nasz rewanż za brak współpracy, w kwestii wcześniejszego opuszczenia nieboskłonu Następnie pomęczyliśmy Oriona, którego oglądanie trochę utrudniał blask Łysego. Gdy już zaszedł to rozpoczął się szczegółowy przegląd nieba i chaos, gdyż każdy ustawiał inne obiekty i biegaliśmy od teleskopu do teleskopu nawołując się wzajemnie. Zatem przedstawiam w przypadkowej kolejności obserwowane obiekty:
1. Wielka Mgławicy Oriona wraz z bliskimi jej innymi obiektami DS czyli M42, M43, NGC 1980, NGC 1973, NGC 1975, NGC 1977, NGC 1999. Następnie skoczyłem do asteryzmu 37 (NGC 2169), żeby w odkrywczy sposób stwierdzić, że wygląda jak „37”
2. M104 czyli Sombrero w SCT 10 oraz R2D2. Piękna duża wyraźna, w powiększeniu ponad 100-krotnym wspaniale widoczne pasmo pyłu, galaktyczne halo i krawędź dyskowa oraz gwiazdowe skoncentrowane jądro
3. M51 (wraz ze zjadaną towarzyszką czyli NGC 5195) w SCT 10 – Whirpool urzekła swoim wyglądem, i dla mnie była obiektem wieczoru. Ten kto twierdzi, że SCT nie nadaje się do DS ewidentnie nie powalczył dłużej porządnym sprzętem w dobrych warunkach. Majestatyczna z ogromnymi wirującymi ramionami, jasnym jądrem, mostem łączącym z NGC 5195. Nie wymagała techniki zerkania, żeby dostrzec wszystkie szczegóły. Widok zapierał dech!!!
4. M81 i M82 tym razem bez poszukiwania ich licznych sąsiadek. W każdym teleskopie prezentowały się dobrze, a w SCT 10 nawet moja żona, która pierwszy raz obserwowała przez teleskop widziała nieregularność Cygara poprzecinanego pasmami pyłu. Tak SCT 10 tej nocy królował i w wielu przypadkach pokazywał pazur.
5. Oko Tygrysa w Wielkiej Niedźwiedzicy czyli NGC 2841 w R2D2 wyglądała naprawdę dobrze. Widoczne zróżnicowanie w jasności, duże halo, mocne gwiazdowe jądro. Piękny obiekt.
6. M31, M32, M110 jak zawsze, w każdym teleskopie prezentowały się dobrze, ale w 10-tce najlepiej.
7. M13 w Herkulesie będąc jeszcze dość nisko pozwoliła się rozbić do samego środka jednak w R2D2 brakowało jej trochę światła. To jest obiekt, który zapiera dech w 12-calowym sprzęcie niestety nie mieliśmy ze sobą takiego.
8. NGC 2403 w Żyrafie była jednym z jaśniejszych i piękniejszych obiektów tego wieczoru. Wkomponowana w gwiazdy 8-11 wielkości gwiazdowej odkryła centralne obszary, owalne i nieregularne jądro oraz część galaktycznego dysku z wyraźnymi różnicami jasności.
9. Triplet Lwa w teleskopie prezentował się dobrze zarówno w 8-mio jak też 10 calowym lustrze. Trochę brakowało światła, żeby móc podziwiać szczegóły obiektów jednak urzekał swoim urokiem majacząc nierównomiernością struktur obiektów. Dla mnie najbardziej urzekająca jest NGC 3628 jednak jak wiecie zazwyczaj wolę galaktyki ustawione krawędzią do obserwatora stąd i w tym przypadku ta nad wyraz niezaskakująco spodziewana faworytka
10. Łańcuch Markariana przytłoczył mnie swoją mnogością w 8-mio calowym lustrze. W jednym okularze Maxvision 34mm bez wspomagania się zerkaniem świetnie widać 8 galaktyk czyli M84, M86, NGC 4473, NGC 4477, NGC 4458, NGC 4461, NGC 4435, NGC 4438 a dodatkowo majaczyły delikatnie NGC 4402, NGC 4479 oraz NGC 4387. Gdybym tego wieczoru nie oglądał M51 to byłby najlepszy widok.
11. Plejady z majaczącymi mgławicami otaczającymi Maję i Merope czyli NGC 1432 i NGC 1435.
Więcej obiektów nie pamiętam. Był jeszcze jakiś triplet, który ustawił Krzysiek, ale nie kojarzę, o który chodziło co nie zmienia faktu, że to była dobra noc obserwacyjna, którą ja zakończyłem około 3.15 nad ranem kierując ostatnie spojrzenia na wschodzącego Marsa. Marcina już dawno nie było, a Krzysiek z Grześkiem pozostali jeszcze na placu boju… Panowie dzięki za spotkanie i do następnego…
1. Wielka Mgławicy Oriona wraz z bliskimi jej innymi obiektami DS czyli M42, M43, NGC 1980, NGC 1973, NGC 1975, NGC 1977, NGC 1999. Następnie skoczyłem do asteryzmu 37 (NGC 2169), żeby w odkrywczy sposób stwierdzić, że wygląda jak „37”
2. M104 czyli Sombrero w SCT 10 oraz R2D2. Piękna duża wyraźna, w powiększeniu ponad 100-krotnym wspaniale widoczne pasmo pyłu, galaktyczne halo i krawędź dyskowa oraz gwiazdowe skoncentrowane jądro
3. M51 (wraz ze zjadaną towarzyszką czyli NGC 5195) w SCT 10 – Whirpool urzekła swoim wyglądem, i dla mnie była obiektem wieczoru. Ten kto twierdzi, że SCT nie nadaje się do DS ewidentnie nie powalczył dłużej porządnym sprzętem w dobrych warunkach. Majestatyczna z ogromnymi wirującymi ramionami, jasnym jądrem, mostem łączącym z NGC 5195. Nie wymagała techniki zerkania, żeby dostrzec wszystkie szczegóły. Widok zapierał dech!!!
4. M81 i M82 tym razem bez poszukiwania ich licznych sąsiadek. W każdym teleskopie prezentowały się dobrze, a w SCT 10 nawet moja żona, która pierwszy raz obserwowała przez teleskop widziała nieregularność Cygara poprzecinanego pasmami pyłu. Tak SCT 10 tej nocy królował i w wielu przypadkach pokazywał pazur.
5. Oko Tygrysa w Wielkiej Niedźwiedzicy czyli NGC 2841 w R2D2 wyglądała naprawdę dobrze. Widoczne zróżnicowanie w jasności, duże halo, mocne gwiazdowe jądro. Piękny obiekt.
6. M31, M32, M110 jak zawsze, w każdym teleskopie prezentowały się dobrze, ale w 10-tce najlepiej.
7. M13 w Herkulesie będąc jeszcze dość nisko pozwoliła się rozbić do samego środka jednak w R2D2 brakowało jej trochę światła. To jest obiekt, który zapiera dech w 12-calowym sprzęcie niestety nie mieliśmy ze sobą takiego.
8. NGC 2403 w Żyrafie była jednym z jaśniejszych i piękniejszych obiektów tego wieczoru. Wkomponowana w gwiazdy 8-11 wielkości gwiazdowej odkryła centralne obszary, owalne i nieregularne jądro oraz część galaktycznego dysku z wyraźnymi różnicami jasności.
9. Triplet Lwa w teleskopie prezentował się dobrze zarówno w 8-mio jak też 10 calowym lustrze. Trochę brakowało światła, żeby móc podziwiać szczegóły obiektów jednak urzekał swoim urokiem majacząc nierównomiernością struktur obiektów. Dla mnie najbardziej urzekająca jest NGC 3628 jednak jak wiecie zazwyczaj wolę galaktyki ustawione krawędzią do obserwatora stąd i w tym przypadku ta nad wyraz niezaskakująco spodziewana faworytka
10. Łańcuch Markariana przytłoczył mnie swoją mnogością w 8-mio calowym lustrze. W jednym okularze Maxvision 34mm bez wspomagania się zerkaniem świetnie widać 8 galaktyk czyli M84, M86, NGC 4473, NGC 4477, NGC 4458, NGC 4461, NGC 4435, NGC 4438 a dodatkowo majaczyły delikatnie NGC 4402, NGC 4479 oraz NGC 4387. Gdybym tego wieczoru nie oglądał M51 to byłby najlepszy widok.
11. Plejady z majaczącymi mgławicami otaczającymi Maję i Merope czyli NGC 1432 i NGC 1435.
Więcej obiektów nie pamiętam. Był jeszcze jakiś triplet, który ustawił Krzysiek, ale nie kojarzę, o który chodziło co nie zmienia faktu, że to była dobra noc obserwacyjna, którą ja zakończyłem około 3.15 nad ranem kierując ostatnie spojrzenia na wschodzącego Marsa. Marcina już dawno nie było, a Krzysiek z Grześkiem pozostali jeszcze na placu boju… Panowie dzięki za spotkanie i do następnego…