Umówiliśmy się w Złatnej o godzinie 18.00 i mniej więcej wtedy dotarliśmy. Tej nocy było 6 osób i niestety tylko jeden teleskop, który przywiózł Marcin. Pomyślicie niezły niewypał i banda sępów, ale T600 z kompletem Ethosów nie wymaga wsparcia w postaci mini tubek

Plany były dość ambitne, ponieważ przygotowałem początkowo po pierwszej segregacji mojego przewodnika 56 najjaśniejszych/najciekawszych obiektów, ale podchodząc realnie do tematu związanego z czasem jaki pochłonie szukanie obiektów przy ogniskowej 3000 i przekładaniu drabiny składającej się z 8 szczebli, zmian osób przy okularze połączone ze wspinaniem się po drabinie, ustawieniach ostrości pod każde oko, przypadkowych potrąceniach teleskopu i ponownym ustawianiu, ochy-achy

O godzinie 18.20 rozpoczęliśmy rozkładanie sprzętu, które zajęło około godzinę. Sądzę, że po dobrym oznaczeniu na kratownicy stałych punktów i odrobinie doświadczenia, będzie można rozłożyć takiego kolosa w mniej niż 20 minut z zachowaniem odpowiedniej ostrożności. Najważniejsza informacja to taka, że konstrukcja jest wyjątkowo dobrze wykonana ponieważ pomimo przypadkowego złożenia w stosunku do tego jak był ostatnio zmontowany, to kolimacja niemal nie wymagała poprawek. Zrobiliśmy tylko lekką korektę na LG, ale dla idealnego dopieszczenia ponieważ bez tego można było spokojnie obserwować, a podczas poruszania teleskopem i wyciągiem z włożonym kolimatorem ciężko się było dopatrzeć jakiegokolwiek przemieszczania się lasera. Następnie poszliśmy się ogrzać w domku i około 21-wszej wyruszyliśmy na front…
Na początku zeszło nam trochę na ustawieniu 80mm szukacza, ale wkrótce teleskop był gotowy do boju. Generalnie obserwacje z 24-cali są trochę nudne





Żeby nie było tak kolorowo (czarno-biało


1. Znany wszystkim Messier 51, jedna z najpiękniejszych galaktyk do obserwacji. Na początku uderzyliśmy w nią jak była jeszcze nisko i już wtedy było widać, że będzie bardzo dobrze, jednak spojrzenie, gdy była wyżej chociaż wciąż jeszcze miała trochę do pokonania zwaliło z nóg. Dlaczego nie czekaliśmy, aż się jeszcze podniesie…bo to zła drabina była

2. Przepiękne M92, M3, M5 i M13, które można było powiększać i powiększać, a one odkrywały nowe pokłady gwiazd. Maksymalnie użyliśmy x500 wykorzystując Ethosa 6mm chociaż w walizce czekał jeszcze SX 3,7mm i się jeszcze kiedyś doczeka…


3. Pierścionek czyli M57 nie bał się żadnych powiększeń pokazując niesamowity kontrast i stopniowanie pomiędzy poszczególnymi obszarami. Niestety wciąż był nisko jak na niego patrzyliśmy, jednak pomimo tego to najpiękniejszy jego widok jaki kiedykolwiek był moim udziałem. Bez problemu widzialne zewnętrzne oderwane (postrzępione) struktury jak też rysujące się delikatnie do wewnątrz. Taka nowa głębia!
4. NGC 4565 czyli Igła ukazała nam wspaniały środkowy pas pyłowy, ale nie taki po prostu lecz z efektem poszarpania. Całość dodatkowo wspierana wrażeniem, że przecinała niemal cały okular. Piękny widok, a dodając do tego fakt, że uwielbiam galaktyki ustawione pod takim kątem do obserwatora za ich „mięso”

5. Sombrero jak to Sombrero ładne jak Igła tylko jak zwykle w dużym teleskopie rozpadło się na dwie części

6. Triplet Wielkiej Niedźwiedzicy



7. Triplet Lwa czyli M65, M66 NGC 3628 prezentował się super, niestety nie mieścił się w Ethosie 21. Być może Nagler 31 załatwiłby sprawę, ale ja jakoś za nim nie przepadam za co pewnie byłbym nie raz zlinczowany

8. Triplet M105 (NGC 3379), NGC 3384=NGC 3371, NGC 3389=NGC 3373 czyli ładna grupa, która miała być przystankiem po drodze do M95 i M96, do których nie dotarliśmy, gdyż najwyraźniej coś nas rozproszyło. Wracając do obserwacji to najładniej prezentowała się NGC 3389 z majaczeniem ramion.
9. Łańcuch Markariana to nie jest obiekt (grupa obiektów) na taki teleskop, podobnie jak reszta tamtych okolic Panny i pobliskiego Warkocza Bereniki. Znaczy oczywiście są i to jak najbardziej, a nawet jeszcze bardziej, ale ilość galaktyk która pojawia się w takim lustrze sprawia, że człowiek się gubi nie na gwiazdach jak w przypadku mniejszych teleskopów w niektórych częściach nieba, ale na galaktykach. Gdzie się nie udać teleskopem, to tam wyskakują jedna za drugą, a potem jeszcze kolejne…niesamowite doświadcznie, tego się nie da opisać, ale trzeba doświadczyć!
10. Po nie małych bojach z nadmiarem galaktyk trafiłem do niby zaplanowanej, ale bez przygotowania M87, a dokładnie jej dżeta, którego…nie zobaczyłem

11. Hej bystra Sowa, bystra Sowiczka, mruga oczkami do…nas

12. M108 czyli Deska Surfingowa z pięknym zarysem ramion i efektem nieregularności. Kolejny z obiektów, który został odkryty na nowo. Jednak 24 cale robią robotę.
13. Wiatraczek, a raczej Wiatraczysko


14. Veil i Crescent. Z Veila widzieliśmy tylko Miotłę przysłoniętą częściowo przez drzewa, a Crescent w sumie jest nie wiele wyżej. To jeszcze nie był czas na te obiekty, ale pomimo tego porażały ilością szczegółów, a zwłaszcza Miotła która nie szczędziła nam postrzępionych struktur!
Podsumowanie.
Obserwacje w 24-calach wnoszą jakość obiektów na zupełnie nowy poziom. Czy warto mieć jak największe lustro…tak o ile Was to nie przytłoczy i będziecie mieć pomoc do obsługi. W praktyce 16 cali jest dla osoby mojego wzrostu optymalne. Marcin spokojnie obsługuje 20 cali, ale jest zdecydowanie wyższy. Natomiast 24 cale to już ryzyko, żeby samemu składać i duże wyzwanie.
Na koniec jeszcze jedna rzecz, którą zauważyłem, a na co wcześniej nie zwracałem uwagi. Wydaje mi się, że wraz ze wzrostem apertury, w zdecydowanie większy sposób widać różnicę kiedy się patrzy na obiekt będący nisko, w stosunku do sytuacji gdy jest w okolicach zenitu. Wiadomo, że dochodzą tutaj kwestie późniejszych godzin itd… jednak może coś w tym jest, a może się mylę…nigdy nie interesowałem się tym zagadnieniem i nie wiem czy ktokolwiek to analizował…
Obiektem nocy była dla mnie M51!
Czystego nieba i niech w końcu zrobi się cieplej…