Półksiężyc czy Rożek…, ani to ani to…
: 02 sie 2019, 22:02
…no właśnie ani to, ani to tylko co…?
…do Złatnej dotarliśmy około 21.10. Tym razem było nas troje, po za mną jeszcze Patryk i Wojtek (to był jego pierwszy raz w Złatnej
i być może nie ostatni…)
Wyjazd dość spontaniczny jak wiele naszych wypraw, ale warto było i tym razem. Pogoda dopisała i przez całą noc przyplątało się może kilka chmurek, które oderwały nas od obserwacji jednak w sumie nie dłużej niż na kilka minut. W pozostałym czasie 99% nieba było bezchmurne, a na Słowacji jak zwykle mieli burzę
Pomiary SQM-L w okolicach północy, gdy przeszkadzała Droga Mleczna wahały się w okolicach 21,35 do 21,40 mag/arcsecond², ale gdy zaczęła trochę uciekać podskoczyły do 21,50 mag/arcsecond²
Wojtek przytargał 8 calową Sunię, ja moją 10 calową Sunię, a Patryk narzekał, że nie ma czym robić zdjęć bo wziął tylko 3 aparaty
Dodatkowo mieliśmy lornetki 15x70 i 10x50.
Na początku trochę poplotkowaliśmy o sprzęcie i około 22.30 zabraliśmy się za obserwacje chociaż jeszcze biła łuna od Słońca.
Wycieczkę rozpoczęliśmy od M13…tak pomyślicie nuuuda, ale chcieliśmy sprawdzić jak Synta 8 poradzi sobie ze śmigłem, no i poradziła sobie. Nie było to żadne wyzwanie. Oczywiście nie jest ono tak oczywistym obiektem jak w 10 calach, ale mimo wszystko w Pentaxie 7mm nie wymagało to jakiejś gimnastyki ocznej
Potwierdza się stara reguła, że dobry sprzęt plus dobre niebo=dobre obserwacje. Następnie szybkie spojrzenie na M92 i około 23-ciej pierwsze próby złapania Veila w lornetce 10x50. Niestety było ciężko bo Wojtkowa lornetka jest zdecydowanie budżetowa i rozkolimowana, ale przede wszystkim było jeszcze za jasno. Powtórzyliśmy tą operację około godziny 02.00 i wtedy nie było najmniejszego problemu. W 15x70 widok jest już naprawdę ciekawy, jednak dopieściliśmy Veila w 10 calach z filtrem UB i jak zwykle wszyscy podnosiliśmy swoje szczęki z ziemi
Potem nasze ręczne Go-To poleciało w stronę E.T. i jak zwykle uśmiechnęliśmy się na jego widok. W tym momencie doszliśmy do wniosku, że warto sprawdzić czy wszystkie ważniejsze obiekty są na miejscu i któraś z żarówek umieszczonych na kopule niebieskiej przez hamerykanów nie została pominięta przy wieczornym odpalaniu, albo może się przepaliła…
. W ten sposób odwiedziliśmy Andromedę i M32 oraz M110, które w Pentaxie 7mm prezentowały się bardzo okazale. Będące już dość nisko M81 i M82 wciąż znajdują się tam gdzie powinny, podobnie jak M51, a każdy z tych obiektów był widoczny w szukaczu. M33 bardzo delikatnie majaczyła swoimi ramieniami, a będąca poniżej NGC 672 również prezentowała się przyzwoicie. NGC 6503 czyli Lost In Space Galaxy urzekło mnie swoją intensywnością i budującym się delikatnym zarysem pyłu…taka mini spłaszczona Andromeda. Odwiedziliśmy też pobliskie Kocie Oko, a skoro weszliśmy już z galaktyk w mgławice to nadszedł czas na NGC 650/651 (M76, Mgławica Małe Hantle, Little Dumbbell Nebula, mgławica Korek, mgławica Motyl, mgławica Sztanga). Prezentowała się pięknie zwłaszcza w dużych powiększeniach dając wrażenie naprawdę pomniejszonej M27. Odkrywała subtelnie zarysy struktury przypominając faktycznie uszy słonia. Po małych czas na duże czyli M27 z filtrem UB jak też bez, a następnie rewelacyjnie prezentujący się tej nocy pierścionek. Dawał fantastyczny szczegół przypominając mini Helixa, którego notabene też namierzyliśmy w międzyczasie, ale czekamy na niego do początku jesieni. Zerknęliśmy również na wspaniałe Lagunę, Orła, Kończynę oraz Omegę. Co dziwne tak się zapędziliśmy w zdobywaniu kolejnych obiektów, że pominęliśmy Jowisza i Saturna używając ich tylko do ustawienia szukaczy na początku obserwacji
jednak odbiliśmy to sobie zdobywając Urana.
…no ale, ale co z tym Półksiężycem i Rożkiem, właśnie nie przypominała ani tego, ani tego…10 calowa Sunia złapała tyle światła przy wsparciu filtra UB, że NGC 6888 (Crescent Nebula, Mgławica Półksiężyc, Mgławica Rożek) była widoczna niemal w całości. Wyglądała jak duża fasola z bardzo delikatnie majaczącym częściowo środkiem. Budowała delikatny zarys włókien skąpanych w gwiazdach. To był mój pierwszy raz z tym obiektem, ale jego widok naprawdę urzeka. Nawet nie ośmielam się zastanawiać jak musi wspaniale wyglądać w 20 calach…pewnie przypomina widok ze zdjęć pomijając kolory…
Każdej nocy mam jakiś ulubiony obiekt, jakąś Queen of The Night i tej nocy była to właśnie mgławica Crescent. Muszę do niej wrócić któregoś lata używając większego sprzętu…
…do Złatnej dotarliśmy około 21.10. Tym razem było nas troje, po za mną jeszcze Patryk i Wojtek (to był jego pierwszy raz w Złatnej

Wyjazd dość spontaniczny jak wiele naszych wypraw, ale warto było i tym razem. Pogoda dopisała i przez całą noc przyplątało się może kilka chmurek, które oderwały nas od obserwacji jednak w sumie nie dłużej niż na kilka minut. W pozostałym czasie 99% nieba było bezchmurne, a na Słowacji jak zwykle mieli burzę

Wojtek przytargał 8 calową Sunię, ja moją 10 calową Sunię, a Patryk narzekał, że nie ma czym robić zdjęć bo wziął tylko 3 aparaty

Na początku trochę poplotkowaliśmy o sprzęcie i około 22.30 zabraliśmy się za obserwacje chociaż jeszcze biła łuna od Słońca.
Wycieczkę rozpoczęliśmy od M13…tak pomyślicie nuuuda, ale chcieliśmy sprawdzić jak Synta 8 poradzi sobie ze śmigłem, no i poradziła sobie. Nie było to żadne wyzwanie. Oczywiście nie jest ono tak oczywistym obiektem jak w 10 calach, ale mimo wszystko w Pentaxie 7mm nie wymagało to jakiejś gimnastyki ocznej




…no ale, ale co z tym Półksiężycem i Rożkiem, właśnie nie przypominała ani tego, ani tego…10 calowa Sunia złapała tyle światła przy wsparciu filtra UB, że NGC 6888 (Crescent Nebula, Mgławica Półksiężyc, Mgławica Rożek) była widoczna niemal w całości. Wyglądała jak duża fasola z bardzo delikatnie majaczącym częściowo środkiem. Budowała delikatny zarys włókien skąpanych w gwiazdach. To był mój pierwszy raz z tym obiektem, ale jego widok naprawdę urzeka. Nawet nie ośmielam się zastanawiać jak musi wspaniale wyglądać w 20 calach…pewnie przypomina widok ze zdjęć pomijając kolory…
Każdej nocy mam jakiś ulubiony obiekt, jakąś Queen of The Night i tej nocy była to właśnie mgławica Crescent. Muszę do niej wrócić któregoś lata używając większego sprzętu…
