
Następnie uderzyłem (na wyrost powiedziane), w Lwa i po chwili poprawek i prób ustrzeliłem triplet. Jestem w szoku, że udało się go wyłuskać moim małym mając świecące sodówy w oczy i blask światła z mieszkania za plecami. Sprawdzałem kilka razy, ale faktycznie tam był.
Kolejnym celem padł kolejny dla małych sprzętów i słabych warunków triplet, M95, M96 i M105. Wypada wspomnieć, że były naprawdę słabe w miejskich warunkach balkonowych z małym sprzętem i naswietlonymi oczami.
Na deser zawitałem do M3. Ciężko tutaj mówić o jakimkolwiek rozbiciu i bez szans na najmniejszą chociażby ziarnistość, ale ładna i wyraźna puchata kulka była miłym widokiem. Podczas tych męczarni towarzyszył mi mój 7-letni syn, który dzielnie znosił trudy oczekiwania bawiąc mnie szeregiem kosmicznych pytań

Odwiedziliśmy też kilka najjaśniejszych gwiazd takich jak Arktur, Regulus, Procjon... Żeby być prawie profesjonalnym należy wspomnieć iż galaktyki i gwiazdy oglądaliśmy w powiększeniu 57-krotnym, a kulkę, w x83 i x107, gdzie już traciła na jakości w tych warunkach. To był piękny wieczór...na zdjęciu bohater tamtej nocy, ale w warunkach domowych nie bojowych
