To była druga noc obserwacyjna w historii naszych obserwacji na miejscówce w Złatnej. I chociaż niebo jest przyporządkowane do klasy czwartej według Bortla tak jak Ścieszków i miejscówka w Rzykach to jednak nikt nie odmówi mu zdecydowanie lepszej jakości. Szczególne wrażenie robi odcinek części Drogi Mlecznej bliskiej centrum galaktyki, gdzie widać w niesamowity sposób struktury pyłowe, dające wrażenia jakby kłębów czarnych jak smoła chmur umieszczonych przed pasmem gwiazd. Efekt jest powalający niczym z długoczasowych fotografii, a uroku całemu miejscu dodaje niesamowity leśny klimat górski. Tego się nie da opisać to trzeba zobaczyć. Najgorsze jest to, że letnie centrum Drogi Mlecznej ucieka nam już coraz niżej i tylko początkowa część nocy zapewnia takie wrażenia co bynajmniej nie oznacza, że później jest gorzej, gdyż mnogość gwiazd Drogi Mlecznej rekompensuje powyższą stratę. Mleko wylewa się przecinając cały nieboskłon. Dotarliśmy na miejsce około 20.30 i od razu po tym jak wyszliśmy z samochodu zostaliśmy powaleni czernią wspomnianych kłębów, bez żadnego przyzwyczajania wzroku i jadąc na długich światła, zaraz gdy wyszliśmy z aut to widok powalił. Tam Droga Mleczna po prostu świeci, a świtało przelatujących samolotów niemal psuje efekt oczu przyzwyczajonych do ciemności

Andromeda widoczna od razu bez przyzwyczajania wzroku jako duży około 1,5 stopniowy obiekt. Podczas obserwacji Krzysiek dostrzegł M33 gołym okiem niestety mi się to nie udało, ale miałem wrażenie niemal sięgania do M81, ale to na pewno było tylko wrażenie. Po około półtorej godziny od przyjazdu zaczęły się przechodzące przez nieboskłon mini grupy chmur, ale cały czas mieliśmy jakiś kawałek nieba do dyspozycji, a po północy wszystko wróciło do normy i jedynie przy krańcach horyzontu w niektórych kierunkach pojawiały się pomniejsze chmurki. Do dyspozycji mieliśmy SCT 10, który pokazał pazur. Niestety po dobrym początku nocy w okolicach północy na szczęście wtedy gdy biegały chmury seeing stracił na jakości, by potem wrócić do dobrej jakości. Obejrzeliśmy jak zwykle standardy typu M31 (niesamowity efekt, nie mieściła się w polu Maxvision 40mm, ale dla mnie przepiękne było jak zwykle M110. Przez większość nocy na nieszczęście latały małe chmurki w okolicach galaktyki Rzeźbiarza, dopiero pod koniec obserwacji po 2-giej w nocy udało się go namierzyć jak prawie chował się nad górami jednak był przeogromny z ładnie zaznaczonym centrum, bardzo mocno i jasno prezentowała się M57 świecąc niczym żarówka. Tej nocy skupiliśmy się po za standardami na łowieniu obiektów DS w okolicy Perseusza: IC 348 pojawiła się jako dobrze widoczna mgławica, w której kąpała się gromada gwiazd, małą NGC 1058, NGC 1003, piękną NGC 1023 ze wspaniale widocznym jądrem i charakterystycznym rozszerzeniem na jednym z boków, powalającą swym urokiem Silver-Silver czyli NGC 891 będącą jednym z najpiękniejszych obiektów tej nocy ze wspaniale widocznym pasmem pyłowym i jasnym wydłużonym centrum, urokliwe M34, słabiznę NGC 890, piękną NGC 925 z ładnym centrum i przepięknym charakterystycznym odcięciem spowodowanym brakiem ramiona w jej części i mocnym rozproszeniem pobliskiego, NGC 185 co dziwne nie mogliśmy znaleźć NGC 147, może to zmęczenie, a może sam nie wiem… Veil prezentował się fantastycznie zwłaszcza w UB Oriona, niczym nici ułożone w symetryczną strukturę, ale dla mnie królową nocy była M33 ze swoimi ramionami chociaż trochę słabiej widocznymi niż w 12,5 calowym Taurumbusie oraz widocznym całym szeregiem obiektów w jej strukturze z katalogu IC i NGC…
https://www.astropoludnie.pl/viewtopic. ... t=m33#p555 a tutaj świetny opis obiektów z dwunastocalowca
https://www.forumastronomiczne.pl/index ... BC-ramion/
To była dobra noc…czas pomyśleć nad wypadem pod jeszcze lepsze niebo do
https://www.astropoludnie.pl/viewtopic.php?f=33&t=909